piątek, 13 lipca 2012

Dzień 6.

   Zgodnie z podjętymi wczoraj postanowieniami, dzisiaj pospaliśmy ile kto chciał. Ja wstałem pierwszy kilka minut po 7.00 i bez pośpiechu zacząłem krzątać się wokół auta szykując jednocześnie coś gorącego do picia. Po chwili podszedł do mnie pogawędzić sympatyczny facet z kampera obok z kubkiem kawy w ręku. Dłuższą chwilę wymienialiśmy się doświadczeniami w podróżowaniu takimi pojazdami, po czym każdy z nas zauważył, iż wstała już jego żona, więc pożegnaliśmy się i pospieszyliśmy służyć naszym Paniom. W Trójkowych wiadomościach o 8.00 podano informację o pierwszym w Polsce przeszczepie płuc u dzieci, dokonanym w Śląskim Centrum Chorób Serca i wypowiadał się Sławek Żegleń – mój kolega z grupy. Co prawda na studiach nie przepadaliśmy za sobą, ale miło usłyszeć, że został dobrym specjalistą i robi TAKIE rzeczy. A studentem był z naszej grupy najlepszym i najpilniejszym – to fakt. 

   Poranek mijał nam nieśpiesznie. Każdy nadrabiał swoje zaległości, a dzieci bawiły się wokół aut liściem palmy nie mogąc skorzystać z placu zabaw, który po deszczowej nocy był zupełnie mokry.

Zabawa liściem palmy

   W drogę ruszyliśmy po 12.00 i skierowaliśmy się do Lemon Tree Passage – miejscowości w okolicach której zamieszkuje spora kolonia misiów koala. Oczywiście mieliśmy nadzieję spotkania któregoś z nich. Jak się okazało, była to nadzieja płonna. Pogoda po drodze była w kratkę, ale po dotarciu na miejsce ustabilizowała się jako pochmurna bezdeszczowa ponurość. Po przygotowanym w kamperze lunchu poszliśmy wszyscy na spacer po tej niewielkiej mieścinie dzwoniąc po drodze do domu i rozmawiając z Mamą Jadzią.

Spacer po Lemon Tree Passage

   Po spacerze skierowaliśmy się do odległego o ponad dwieście dwadzieścia kilometrów Timbertown, robiąc jeszcze po drodze zakupy. Teraz stoimy naprzeciw wejścia do Timbertown Heritage Village, które chcemy zobaczyć jutro. Idziemy spać.

Przebieg dziś: 342,80 km
Razem: 572,60 km


1 komentarz:

  1. Cześć WSZYSTKIM PODRÓŻNIKOM:))Babcia Stefcia nie mogła dostać się na ten blog ,więc spróbowałam ja no i udało się.Zaraz dzwonię do BABCI i podam jej namiary, żeby mogła się z Wami kontaktować. Pozdrawiamy WSZYSTKICH PODRÓŻNIKÓW. Kubusiowie :)).

    OdpowiedzUsuń