Dzisiaj mieliśmy okazję przekonać się jak ważne jest, by powtórnie
sprawdzać informacje, a nie polegać na własnej pamięci. Byliśmy przekonani, że
jeden z oddziałów Britza mieści się w Townsville, ale szukając dokładnego adresu
okazało się, iż to pomyłka i jest on dopiero w Cairns. W związku z tym cały
nasz poranny pośpiech i misternie zbudowany plan dnia, okazały się być psu na budę.
Wstaliśmy wcześnie i prawie natychmiast ruszyliśmy
w drogę do Billabong Sanctuary, tak by zdążyć na jego otwarcie o 8.00. Dzielący
nas dystans pokonaliśmy w niecałą godzinę, jedząc w czasie jazdy śniadanie. Po
dotarciu na miejsce okazało się jednak, że dane w przewodniku sprzed piętnastu
lat lekko się zdezaktualizowały i na otwarcie musimy poczekać jeszcze godzinę.
Punktualnie o 9.00 weszliśmy na teren parku, gdzie przywitały nas szwendające
się wszędzie kaczki, kangury oraz około dwóch tysięcy żółwi pływających w
centralnie usytuowanym billabongu. Dzieciaki i my mieliśmy tutaj mnóstwo
radochy, gdyż mogliśmy karmić niewielkie kangury i wielkie kazuary, dotykać wombata,
koale, dingo, węża, jaszczurkę oraz krokodyla. Ponadto na koniec naszego
pobytu, przyglądaliśmy się karmieniu krokodyli.
Kan...
... gur
Woombat
Koala
Koala
Pyton
Mały krokodyl
Duży krokodyl
Punktualnie o 14.00 opuściliśmy
Billabong Sanctuary tak, by zdążyć do Britza przed godziną zamknięcia na
wymianę opon. I tu, jak wiadomo, podczas wpisywania adresu do nawigacji,
zorientowaliśmy się, że na pit stop musimy pojechać aż do Cairns. Nie wróciliśmy
już jednak do parku, lecz pojechaliśmy do centrum wymarłego o tej porze Townsville.
Znaleźliśmy informację turystyczną, gdzie popytaliśmy o zaplanowaną na jutro
Magnetic Island, zaopatrzyliśmy się w mapy i ulotki na jej temat oraz kupiliśmy
bilety na prom. Po spacerze postanowiliśmy zrobić dzieciakom obiecywaną od
dawna niespodziankę i podjechaliśmy pod sklep ToysRus. Wśród półek pełnych
zabawek maluchy szalały przez prawie godzinę, nie potrafiąc zdecydować się na
tę jedną jedyną rzecz, a właściwie decydując się na wszystko. Koniec końców,
każde wybrało sobie jedną zabawkę i wyszliśmy ze sklepu z psem dingo, konikiem,
pociągiem i książeczką. Z Townsville pojechaliśmy około trzydziestu kilometrów
na północ na znakomitą rest areę z której jutro skoro świt wracamy do centrum
na nasz prom na Magnetic Island.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz