środa, 25 lipca 2012

Dzień 18.

   W środku nocy obudziła mnie Ola, wnerwiona na maksa, żebym natychmiast wyłączył budzik. Jak się po chwili okazało, tym razem wyjątkowo to nie ja zawiniłem, tylko jakiś biedny kogut w sąsiedztwie domagał się swoich praw do jaj. W każdym razie „przepraszam” nie usłyszałem. Zresztą u Sitków było podobnie. Zosia wstała i próbowała obudzić Anię, bo myślała, że alarm w jej telefonie tak wyje. Oczywiście dostała za to taką burę, że resztę dnia chodziła z nisko opuszczoną głową. Nihil novi sub Solem. Chcąc, nie chcąc wstaliśmy wszyscy i szybciutko ruszyliśmy do Cairns. W międzyczasie nastał piękny, ciepły dzień. Po dotarciu do centrum wysadziliśmy dziewczyny z dziećmi na Esplanade i pojechaliśmy do miejscowego oddziału Britza. Byliśmy nastawieni bardzo wojowniczo, ale jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Znowu zatryumfowało australijskie „no worries”. Po krótkich oględzinach szef serwisu stwierdził, że nie ma w ogóle dyskusji i oczywiście część naszych opon wymaga natychmiastowej wymiany. Podjechaliśmy więc do serwisu oponiarskiego współpracującego z Britzem i już po półtorej godzinie mieliśmy wymienionych przynajmniej pięć opon – cztery u mnie i jedna u Tomka. Przy okazji naprawiono w moim kamperze gniazdko zapalniczki oraz wymieniono korek wlewu paliwa. Podziękowawszy ruszyliśmy z powrotem do centrum. Po przejechaniu jakichś szesnastu centymetrów, coś nagle strzeliło u mnie na przedniej osi. Jak się okazało, „fachowcy” zapomnieli przykręcić śruby w prawym przednim kole. Drobiazg – po trzydziestu sekundach było gotowe! Tymczasem nasze Panie i dzieci spacerowały wzdłuż Esplanade, dokazywały na basenie, kupowały kartki i wypiły pyszną kawę z okazji urodzin Sylwii Kwitek. Następnie zaprowadziły dzieciaki na duży plac zabaw z wodnymi atrakcjami.
 
Wodne atrakcje na plaży w Cairns

   Mniej więcej o 16.00, kiedy opuszczaliśmy serwis zdzwoniliśmy się dziewczynami i podjechaliśmy po nie na Esplanade. Prosto stamtąd udaliśmy na świetny kamping Big4 Coconut Resort. Tam czekało nas mnóstwo atrakcji: baseny, place zabaw, wielkie dmuchane poduchy do skakania i ogromny teren do zabaw. Gdy dzieci poszły spać, resztę miłego wieczoru spędziliśmy w naszym kamperze.

Tłuścioszki

Mama z córą...

 
Przebieg dziś: 187,40 km
Razem: 3 203,10 km

1 komentarz:

  1. No i co ja mam czytać???Brak relacji z podróży,a już nas przyzwyczaiłeś do tego.A tu nic :(( POZDRAWIAMY.

    OdpowiedzUsuń