W środku
nocy obudziła mnie Ola, wnerwiona na maksa, żebym natychmiast wyłączył budzik.
Jak się po chwili okazało, tym razem wyjątkowo to nie ja zawiniłem, tylko jakiś
biedny kogut w sąsiedztwie domagał się swoich praw do jaj. W każdym razie „przepraszam”
nie usłyszałem. Zresztą u Sitków było podobnie. Zosia wstała i próbowała
obudzić Anię, bo myślała, że alarm w jej telefonie tak wyje. Oczywiście dostała
za to taką burę, że resztę dnia chodziła z nisko opuszczoną głową. Nihil novi
sub Solem. Chcąc, nie chcąc wstaliśmy wszyscy i szybciutko ruszyliśmy do Cairns. W
międzyczasie nastał piękny, ciepły dzień. Po dotarciu do centrum wysadziliśmy
dziewczyny z dziećmi na Esplanade i pojechaliśmy do miejscowego oddziału
Britza. Byliśmy nastawieni bardzo wojowniczo, ale jak się okazało zupełnie
niepotrzebnie. Znowu zatryumfowało australijskie „no worries”. Po krótkich
oględzinach szef serwisu stwierdził, że nie ma w ogóle dyskusji i oczywiście
część naszych opon wymaga natychmiastowej wymiany. Podjechaliśmy więc do
serwisu oponiarskiego współpracującego z Britzem i już po półtorej godzinie
mieliśmy wymienionych przynajmniej pięć opon – cztery u mnie i jedna u Tomka.
Przy okazji naprawiono w moim kamperze gniazdko zapalniczki oraz wymieniono
korek wlewu paliwa. Podziękowawszy ruszyliśmy z powrotem do centrum. Po
przejechaniu jakichś szesnastu centymetrów, coś nagle strzeliło u mnie na
przedniej osi. Jak się okazało, „fachowcy” zapomnieli przykręcić śruby w prawym
przednim kole. Drobiazg – po trzydziestu sekundach było gotowe! Tymczasem nasze
Panie i dzieci spacerowały wzdłuż Esplanade, dokazywały na basenie, kupowały
kartki i wypiły pyszną kawę z okazji urodzin Sylwii Kwitek. Następnie
zaprowadziły dzieciaki na duży plac zabaw z wodnymi atrakcjami.
Wodne atrakcje na plaży w Cairns |
Mniej więcej o 16.00, kiedy opuszczaliśmy serwis zdzwoniliśmy się dziewczynami i podjechaliśmy po nie na Esplanade. Prosto stamtąd udaliśmy na świetny kamping Big4 Coconut Resort. Tam czekało nas mnóstwo atrakcji: baseny, place zabaw, wielkie dmuchane poduchy do skakania i ogromny teren do zabaw. Gdy dzieci poszły spać, resztę miłego wieczoru spędziliśmy w naszym kamperze.
Tłuścioszki |
Mama z córą... |
Przebieg dziś: 187,40 km
Razem: 3 203,10 km
No i co ja mam czytać???Brak relacji z podróży,a już nas przyzwyczaiłeś do tego.A tu nic :(( POZDRAWIAMY.
OdpowiedzUsuń