piątek, 10 sierpnia 2012

Dzień 34.

   Dzisiejszy dzień znowu zaczęliśmy od życzeń i zaśpiewania „Sto lat…”. Tym razem dla Oli. A potem już tylko opale, opale i opale… Pierwsze kroki skierowaliśmy do Umoona Opal and Mine Museum w którym Lidka wybrała swój prezent urodzinowy. Z decyzją zakupu wstrzymaliśmy się, by wpierw odwiedzić kilka innych sklepów z biżuterią w celu porównania ofert. W jednym z nich Ania kupiła Zosi i Lidce wisiorki z niebieskimi dubletami, a Tomek Ani dużego solid opala z którego Iwona i Darek zrobią zapewne piękny pierścionek. Jako, że w pozostałych odwiedzonych sklepach Lidka nie wybrała niczego co podobałoby się jej bardziej, wróciliśmy do jubilera Umoona po wypatrzony rano pierścionek. Tam oprócz Lidki, również Ola i Majka wybrały dla siebie prezenty urodzinowe. Ola też pierścionek, a Maja zawieszkę. Obydwa oczywiście z opalami. W międzyczasie odwiedziliśmy punkt widokowy Big Winch z wielkim kołowrotem i metalowym drzewem oraz zwiedziliśmy Old Timers Mine. Tam oprócz spaceru po kopalni, zaprezentowano nam pracę blowera – maszyny działającej na zasadzie wielkiego odkurzacza, która odsysa urobek z podziemi na powierzchnię okrutnie przy tym kurząc. Byliśmy także w dwóch wykutych w skale kościołach oraz zjedliśmy lunch w przyjemnej pizzeri.

Główna ulica Coober Pedy

Na Big Winch Lookout

W Old Timers Mine

Moje sroki ze swoimi błyskotkami

Kościół w skale

   Zwiedzanie Coober Pedy zakończyliśmy kilka kilometrów od centrum w Crocodile Harry’s. Jest to dom nieżyjącego już łotewskiego barona, który osiadł w Australii po II Wojnie Światowej i wiódł bardzo ciekawy, acz ekscentryczny żywot, czego najlepszym przykładem jest „wystrój” wnętrz jego wydłubanego w kamieniu lokum. Samego Harry’ego mieliśmy okazję poznać dziesięć lat temu i stwierdzamy, że choć materialnie niewiele się tu zmieniło, to jego nieobecność odbiera temu miejscu sporo uroku i magii.

Crocodile's Nest

Przed domem Harry'ego

   Przed opuszczeniem Coober Pedy zrobiliśmy jeszcze zakupy, zatankowaliśmy paliwo i wodę oraz wszyscy wzięliśmy prysznic. Oczywiście każdy z osobna. Jak piętnaście lat temu, tak i tym razem w tutejszym sklepie z radością natknęliśmy się na...

... kiszone ogórki i kapustę z "Krakusa".

   Na noc zatrzymaliśmy się na rest arei, dziewięćdziesiąt kilometrów na południe od miasta, zmierzając w kierunku Port Augusta. Było już po 22.00 gdy spotkaliśmy się we czwórkę w naszym kamperze by świętować Oline, trzydzieste szóste urodziny.

Przebieg dziś: 120,90 km
Razem: 7 558,30 km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz