poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Dzień 37.

   Do centrum Adelajdy dojechaliśmy przed 11.00. Zostawiliśmy kampery i ruszyliśmy przez ogród botaniczny na North Terrace – główną aleję miasta, przy której stoją najpiękniejsze budowle. Niektóre z nich pochodzą z lat 30. XIX wieku, ale większość zawdzięcza swoje istnienie rozkwitowi przemysłu wydobywczego, produkcji pszenicy oraz hodowli owiec (od początku lat 40. do końca lat 80. XIX w.).

W ogrodzie botanicznym

Lilia

Na North Terrace

   W czasie spaceru odwiedziliśmy Migration Museum, które piętnaście lat temu swoimi ekspozycjami zrobiło na nas ogromne wrażenie. Niestety dzisiaj mocno się rozczarowaliśmy. Jak nam powiedziano, pięć lat po naszej wizycie muzeum zostało całkowicie przeorganizowane i zmienione, by lepiej trafiać do młodego odbiorcy. Zniknęło całe mnóstwo pamiątek po imigrantach, książek, listów, pamiętników i zapisków, a ich miejsce zajęły monitory i interaktywne gadżety.

Pomnik przy wejściu do Migration Museum

Polski akcent

   Z Migration Museum poszliśmy na Rundle Mall, gdzie natknęliśmy się na kilka świń, srebrne kule, pooglądaliśmy wystawy sklepowe i zjedliśmy lunch.

Kto pierwszy, ten lepszy...

Mądre dzieci

A po lunchu lody

   Do kamperów wróciliśmy ponownie przez ogród botaniczny podziwiając między innymi ogromne fikusy.

Tomek jak zwykle się wyglebił

Maja pomiędzy korzeniami fikusa

   Następnie pojechaliśmy kilkanaście kilometrów na południe od centrum do Glenelg, by tam zobaczyć replikę statku HMS Buffalo, na którym w 1836 roku przybyli z Anglii do Adelajdy pierwsi wolni osadnicy.

HMS Buffalo

   Było już późne popołudnie i zapadał zmrok, gdy opuściliśmy Glenelg i Adelajdę kierując się do Barossa Valley – najbardziej znanego australijskiego regionu winnic. Na noc stoimy pod centrum informacji turystycznej w Gawler.

Przebieg dziś: 100,70 km
Razem: 8 385,90 km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz