O 6.45
pukanie do drzwi. To Tomek przyszedł nas obudzić. Wyjechaliśmy bez śniadania i
już po kilkudziesięciu minutach byliśmy przy winnicy Jacob's Creek. Jako, że
Visitors Centre jest czynne dopiero od 10.00, mieliśmy mnóstwo czasu. Po
śniadaniu i spacerze, gdy wreszcie nadeszła godzina otwarcia, weszliśmy do środka
jako pierwsi goście. Dzieci natychmiast wypatrzyły kącik z zabawkami, my zaś
obeszliśmy wystawę ukazującą historię założenia, rozwoju i rozkwitu tej znanej
również w Polsce wytwórni win, a także dzieje całej Barossa Valley.
|
W winnicy Jacob's Creek |
|
W winnicy Jacob's Creek |
Po
degustacji tutejszych trunków i niewielkich zakupach, ruszyliśmy w kierunku
miasta Mildura położonego nad rzeką Murray. Podziwialiśmy malownicze krajobrazy
pełne winnic dużych i całkiem małych, starych domostw oraz pomarańczowych
sadów. Jechaliśmy aż do wieczora, robiąc kilka krótkich odpoczynków: na małe
„conieco”, zdjęcia z rzeką i ze znakiem ostrzegającym przed koalami oraz by
napełnić Sitkową butlę z gazem, a właściwie bez gazu.
|
Nad rzeką Murray |
|
Drzewo pomarańczowe |
|
Rzeka Murray |
|
Taki fajny znak |
Noc spędzamy na dużym
placu na obrzeżach Mildury, gdzie wielkie Road Trainy zostawiają swoje przyczepy,
gdyż przez miasto mogą przejeżdżać ciągnąc tylko jedną.
Przebieg dziś: 369,00 km
Razem: 8 754,90 km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz