Wczorajsza
impreza spowodowała, że dzisiaj wyruszyliśmy z koszmarnej rest arei dopiero o
13.30.
Rest area |
Do późnego wieczora jechaliśmy robiąc jedynie kilka krótkich przerw na
rozprostowanie kości i zrobienie zdjęć ciekawym widoczkom. Teren Australii
Południowej jest płaski, suchy i ogromny. Przy drogach wałęsają się tu stadka
baranów i krów. Pojawiły się także znacznie większe niż spotykane dotychczas kangury.
Charakterystyczny wiatrak |
Linia kolejowa |
Kamper Sitków na południowoaustralijskiej równinie |
Tyle zostało ze słonego jeziora |
Do Port Augusta dotarliśmy późno, bo około 21.00, ostatnie kilometry pokonując na
oparach paliwa. Na noc stoimy na prowizorycznym kempingu bez prądu i węzła
sanitarnego, ale na szczęście z dump pointem. Jeszcze tylko zadzwoniliśmy do
Władzi i za moment idziemy spać. Tomek zasnął już po drodze, a Majka tuż po
dotarciu na miejsce. Oboje nie wykąpani, ale z umytymi zębami, czyli odwrotnie
niż wczoraj.
Przebieg dziś: 447,20 km
Razem: 8 005,50 km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz