czwartek, 9 sierpnia 2012

Dzień 33.

   Na dzisiaj zaplanowaliśmy dotrzeć aż do Coober Pedy. A jako, że dzieliło nas od niego ponad sześćset kilometrów, w drogę ruszyliśmy z Tomkiem tuż po 7.00, nie budząc naszych rodzin. Gdy w Erldundzie na skrzyżowaniu Lasseter Hwy ze Stuart Hwy jedliśmy śniadanie, za nami była już prawie jedna czwarta dystansu.

Daleko...

... ale ciekawie, ...

... choć czasem niezrozumiale.

   Reszta dnia, to już w zasadzie tylko jazda z trzema krótkimi postojami. Pierwszy w niesympatycznej Kulgerze na tankowanie, drugi w Marli na napełnienie zbiorników wodą i trzeci przy przecinającym Stuart Hwy Dog Fence.

Przy Dog Fence

Tyle zostało z kangura

   Dwadzieścia kilometrów za Kulgerą przekroczyliśmy granicę stanów i wjechaliśmy do Australii Południowej. Zmusiło nas to do pochłonięcia nieprzyzwoitych ilości owoców i warzyw, gdyż co kilka kilometrów tablice ostrzegawcze przypominały o kwarantannie i zakazie wwożenia wszelkich płodów rolnych na teren tego stanu. A wyrzucić było szkoda… Do Coober Pedy dotarliśmy tuż przed zachodem słońca i tylko przejechaliśmy przez miasteczko, zostawiając sobie jego zwiedzanie na jutro. Noc spędzimy kilka kilometrów od centrum w zatoce dla trucków.

Krajobraz wokół Coober Pedy

Noce są tu bardzo zimne

Przebieg dziś: 631,00 km
Razem: 7 437,40 km


2 komentarze:

  1. Uwaga-zwierzeta na drodze. Tak pisze na tym znaku. Nic dziwnego, ze nie zrozumiales, australijczycy maja dziwny akcent... :)
    David skomentowal kosci kangura glosnym 'o-o' z reka na ustach.
    Serdeczne zyczenia urodzinowe dla Oli!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moc gorących życzeń dla Oli przesyła Karina. Pozdrowienia dla wszystkich

    OdpowiedzUsuń