Na
dzisiaj zaplanowaliśmy dotrzeć aż do Coober Pedy. A jako, że dzieliło nas od
niego ponad sześćset kilometrów, w drogę ruszyliśmy z Tomkiem tuż po 7.00, nie
budząc naszych rodzin. Gdy w Erldundzie na skrzyżowaniu Lasseter Hwy ze Stuart
Hwy jedliśmy śniadanie, za nami była już prawie jedna czwarta dystansu.
Daleko... |
... ale ciekawie, ... |
... choć czasem niezrozumiale. |
Reszta
dnia, to już w zasadzie tylko jazda z trzema krótkimi postojami. Pierwszy w
niesympatycznej Kulgerze na tankowanie, drugi w Marli na napełnienie zbiorników
wodą i trzeci przy przecinającym Stuart Hwy Dog Fence.
Przy Dog Fence |
Tyle zostało z kangura |
Dwadzieścia kilometrów za
Kulgerą przekroczyliśmy granicę stanów i wjechaliśmy do Australii Południowej.
Zmusiło nas to do pochłonięcia nieprzyzwoitych ilości owoców i warzyw, gdyż co
kilka kilometrów tablice ostrzegawcze przypominały o kwarantannie i zakazie
wwożenia wszelkich płodów rolnych na teren tego stanu. A wyrzucić było szkoda…
Do Coober Pedy dotarliśmy tuż przed zachodem słońca i tylko przejechaliśmy
przez miasteczko, zostawiając sobie jego zwiedzanie na jutro. Noc spędzimy kilka
kilometrów od centrum w zatoce dla trucków.
Krajobraz wokół Coober Pedy |
Uwaga-zwierzeta na drodze. Tak pisze na tym znaku. Nic dziwnego, ze nie zrozumiales, australijczycy maja dziwny akcent... :)
OdpowiedzUsuńDavid skomentowal kosci kangura glosnym 'o-o' z reka na ustach.
Serdeczne zyczenia urodzinowe dla Oli!!!!!
Moc gorących życzeń dla Oli przesyła Karina. Pozdrowienia dla wszystkich
OdpowiedzUsuń