środa, 15 sierpnia 2012

Dzień 39.

   Mildurę – prężny ośrodek regionalny nawadniany przez potężną rzekę Murray opuściliśmy po śniadaniu, by na popołudnie dotrzeć do Echuca (dosłownie – „spotkanie wód”). Tak więc dziś głównie jechaliśmy, ale przez jakże piękne tereny. Znów mnóstwo owocujących właśnie sadów pomarańczowych, a przy nich często samoobsługowe stoiska z miejscowymi owocami oraz skrzyneczką na należności.

Samoobsługowy kram

Doskonałe pomarańcze

Kupiliśmy w ten sposób sześć kilogramów pomarańczy i pięć kilogramów mandarynek, które są tak pyszne, że znikają w okamgnieniu. Prócz pomarańczowych i mandarynkowych gajów, mijaliśmy również ukwiecone sady. To przypuszczalnie wiśnie i brzoskwinie. Całe połacie w różowych lub białych kwiatach, a przy nich ule – będzie też miód. Wzdłuż drogi ciągnęły się także ogromne pastwiska pełne krów i owiec. Do Echuca dotarliśmy późnym popołudniem. Zrobiliśmy zakupy i zatrzymaliśmy się na parkingu przy porcie rzecznym, gdzie planujemy przenocować. Po kolacji wszystkie dzieci dostały pączki z kolorową posypką, na które bardzo się cieszyły. Niestety, w większości musieliśmy zjeść je sami (oczywiście już bez lukru i posypki). Przed pójściem spać zrobiłem jeszcze rezerwację na jutrzejszy rejs stateczkiem po rzece Murray.

Przebieg dziś: 368,10 km
Razem: 9 123,00 km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz